Lekarz pobrał wycinki... Wiele powiedział mi jego wyraz twarzy, więcej niż słowa. Stopniowo zaczęłam rozumieć, że jestem słuchaczką miniwykła-du na temat nowotworu żołądka. Należy to wyciąć jak najszybciej - powtórzył kilka razy. Powiedziałam, że jestem wierząca, więc może powinnam zdać się na przeznaczenie? Szybko znalazł mocny kontrargument:: Gdyby papież tak myślał, to nie poddałby się operacji... Zapamiętałam, że w III i IV fazie rak jest nieuleczalny. Słuchając serdecznie współczułam naszemu papieżowi... i... nabierałam zaufania do współczesnej medycyny w Polsce. Kiedy wychodziłam z gabinetu lekarskiego... jeszcze nie byłam zdenerwowana. Dopiero na przystanku autobusowym przeraziła mnie myśl:: jak ja to powiem w domu? Jeśli okaże się, że to nie wrzody, to co? Bardzo chciałam, żeby to były wrzody. Jaka byłabym szczęśliwa, gdyby to były wrzody... Jaka to radość mieć wrzody żołądka - kpiłam z siebie boleśnie... Niestety...Pobyt na oddziale chirurgicznym w Kielcach to najszczęśliwszy etap mojej choroby... Myślałam, skoro mam być operowana to jeszcze nie tak szybko umrę. Wiedziałam, że skrót na karcie wywieszonej na moim łóżku oznacza zmiany nowotworowe... ...Któregoś ranka, dzięki domownikom, obudziłam się bez lęku i przyśpieszonego bicia serca oraz tej domieszki czegoś niesłychanie smutnego... Zajęłam się domem jak zwykle i usłyszałam, że moi najbliżsi nucą ulubione melodie, przygotowując sobie w kuchni posiłek... Zapomniałam, że jestem skazańcem medycyny i zrozumiałam, że nawet w takiej sytuacji można być naprawdę szczęśliwym człowiekiem... Kto i jak pomógł mi? Jak można pomóc takim jak ja? Odpowiedź jest prosta - najważniejsza jest solidna podpora psychiczna. Pomogli mi mąż, synowie i wielu obcych dotąd ludzi... Irena Mądzik Autorzy tej książki wiedzą co to rak. Choroby doświadczyli na sobie, zmagali się z nią - każdy na swój sposób. Przeżycia, którymi się z nami dzielą są dramatyczne, wzruszające, ale i interesujące, odsłaniają ich nowy świat-inne jego wartości. Miłość, przyjaźń, rodzina, a nawet kontakt z przypadkowo poznanym człowiekiem często pozwala chorym dostrzec to, czego wcześniej nie widzieli, nie doceniali. Bo choroba niszczy, ale i buduje, sprawia, że smak życia staje się intensywniejszy.